[ad] Empty ad slot (#1)!
W grudniu tego roku na ekrany kin trafi „The Last Jedi” – ósma część sagi „Gwiezdne Wojny”. A już za chwilę swój koniec może mieć trwająca pięć lat saga pt: „Robert Lewandowski w Realu Madryt”. Warunek konieczny? Kolejny magiczny mecz Lewandowskiego w ćwierćfinale Champions League!
Wyświetl ten post na Instagramie.
Koniec starego i początek Nowego Roku to jak zwykle okres podsumowań – kogo warto wyróżnić za grę w ciągu ostatnich 12 miesięcy? Wydaje się, że po raz pierwszy od lat przyznanie tytułu drużyny roku wymagać będzie głębokich analiz, a kandydatów jest dwóch: reprezentacja Polski i Legia Warszawa.
2014 rok reprezentacja Polski pod wodzą Adama Nawałki rozpoczynała od wakacji… Czytaj dalej
Dominik Furman został nowym piłkarzem Toulouse FC, sprowadzeniem kapitana młodzieżowej reprezentacji Polski zainteresowany był również Arsenal Londyn, jednak Furman ostatecznie wybrał ofertę z południa Francji.
Dominik Furman z koszulką Toulouse FC fot.tfc.info
Pomocnik reprezentacji Polski związał się z klubem występującym na co dzień w Ligue 1 kontraktem do końca czerwca 2018 roku, a Legia Warszawa zarobiła na jego transferze około 2,7 miliona euro. Mistrzowie Polski otrzymali dobre jak na polskie… Czytaj dalej
W sobotni wieczór Bayern Monachium oficjalnie potwierdził transfer Roberta Lewandowskiego. Polski napastnik związał się z najlepszą obecnie drużyną na świecie pięcioletnim kontraktem, na mocy którego będzie zarabiał według różnych źródeł od 8 do 11 milionów euro za sezon. Tym samym Lewandowski został najlepiej zarabiającym polskim piłkarze w historii i tylko szkoda, że z pośród wszystkich ofert wybrał Bayern.
Robert Lewandowski foto.Getty Images
Pierwsze informację na temat ewentualnego transferu Lewandowskiego do… Czytaj dalej
Jan Urban nie jest już trenerem Legii Warszawa. Wielokrotny reprezentant Polski po meczu w Zabrzu przeżył deja vu, zarząd klubu ze stolicy zrezygnował z jego usług po raz drugi w ciągu niespełna 4 lat, a jego miejsce zajął były reprezentant Norwegii Henning Berg.
Legia Warszawa fot. Bartłomiej Zborowski/PAP
Jan Urban po raz pierwszy związał się z warszawskim klubem w czerwcu 2007 roku, zdobył Puchar i Superpuchar Polski, ale nie… Czytaj dalej
Piłkarska reprezentacja Polski rozpoczęła w Warszawie zgrupowanie przed ostatnim dwumeczem w eliminacjach, którego stawką jest awans do Mistrzostw Świata Brazylia 2014. Szanse na awans mamy już tylko matematyczne, czyli żadne, a mimo to są jeszcze tacy, którzy wierzą w wyjazd na Mundial.
Mariusz Lewandowski fot.Irek Dorożański
W awans wierzą piłkarze powołani przez Waldemara Fornalika na mecze z Ukrainą i Anglią. Po przyjeździe do hotelu wszyscy reprezentanci jak jeden mąż zgodnie twierdzili, że Polska cały czas ma szansę na udział w MŚ – no bo co mają powiedzieć?
W sukces biało-czerwonych wierzy również Piotr Świerczewski. Były reprezentant Polski, który był gościem ostatniego wydania „Cafe Futbol” przyznał, że jest optymistą i wierzy w reprezentację Polski – choć sam nie potrafił sprecyzować w czym pokłada swoje nadzieję.
Wierzyć można, a nawet trzeba, ale na czym kibice mają opierać swój optymizm? Skoro ostatni poważny mecz wygraliśmy wieki temu z reprezentacją Czech w Chorzowie, a zbliżające się do końca eliminacje przegraliśmy na własne życzenie.
Do meczu z Ukrainą w Warszawie wydawało mi się, że miejsce premiowane awansem jest w naszym zasięgu, nawet fatalna porażka 1:3 na Narodowym nie przekreśliła szans biało-czerwonych na awans.
Walkę o Mundial przegraliśmy remisami w Kiszyniowie (Mołdawia 1:1) i Warszawie (Czarnogóra 1:1), bo gdyby tak popuścić wodzę fantazji i za te dwa mecze dopisać reprezentacji Waldemara Fornalika komplet punktów, to nagle okazało by się, że z 17. punktami na koncie prowadzimy w grupie i przed ostatnim dwumeczem to nasi rywale muszą walczyć o komplet punktów, a Polsce do awansu mogą wystarczyć dwa remisy w Charkowie i Londynie.
Gdzie w przyszłym sezonie będzie grać Robert Lewandowski? To pytanie zadają sobie kibice i eksperci na całym świecie. Saga dotycząca transferu Polaka wydaje się nie mieć końca – zawodnik chce odejść, kupiec też się znajdzie, tylko działacze BVB raz mówią tak, a raz inaczej.
Gazety i portale prześcigają się w doniesieniach na temat przyszłości reprezentanta Polski – angielskie media upierają się, że „Lewy” wzmocni wielki klub z Premier League – Manchester United, bądź Chelsea Londyn gdzie za sterem stanął ponownie Jose Mourinho.
Robert Lewandowski fot. ODD ANDERSEN / AFP
Odmiennego zdania są nasi zachodni sąsiedzi. Według niemieckiej prasy najbliżej zakupu Lewandowskiego jest zdobywca potrójnej korony w poprzednim sezonie Bayern Monachium. Tylko po co Robert Lewandowski miałby przechodzić do drużyny „Bawarczyków”?
Lewandowski wciągu trzech lat gry w Borussii Dortmund strzelił ponad 60. bramek we wszystkich rozgrywkach, do tego zdobył dwa mistrzostwa Niemiec i wygrał krajowy puchar, czy teraz chce dokonać tego samego z drużyną z Monachium? Tyle, że bramki będzie zdobywał po podaniach takich piłkarzy jak Lahm, czy Ribery, a nie Piszczek i Błaszczykowski.
Posłużę się tutaj pewną wypowiedzią z „księgi mądrości” Mourinho – to właśnie Portugalczyk powiedział kilka lat temu, że chce się sprawdzić we wszystkich najmocniejszych ligach w Europie. Jak powiedział tak zrobił „The Special One”, gdzie kol wiek się pojawił zdobywał najwyższe krajowe laury – Portugalski trener ma na koncie m.in mistrzostwo Portugalii, Anglii, Włoch i Hiszpanii – do pełni szczęścia brakuje mu jeszcze triumfu w Bundeslidze, ale na przygodę z niemiecką piłką ma jeszcze czas.
Czy nie lepiej pójść za przykładem Mourinho i spróbować podbić inną ligę – bo przecież oprócz drużyn z Anglii i Niemiec Polakiem interesują się Real Madryt i Juventus Turyn – to przecież podobnie jak Bayern najsilniejsze kluby w Europie? A co Lewandowskiemu może dać Bayern – a czego nie dała Borussia Dortmund? Wyższe zarobki i wielkiego trenera, którym od kilku dni jest oficjalnie Josep Guardiola.
„Gdy emocje już opadną, jak po wielkiej bitwie kusz” śpiewa Grzegorz Markowski. Wczoraj na PGE Arena emocję opadły bardzo szybko, a wielkiej bitwy nie było… Ale to nie wszystko – cieszmy się, że piłkarze Urugwaju byli mili dla gospodarzy wczorajszego meczu i nie doprowadzili do kompromitacji reprezentacji Polski.
Niby to był tylko mecz towarzyski, ale po raz kolejny rywal wskazał nam miejsce w szeregu. Osiągnięcia wczorajszego przeciwnika z ostatnich lat znam już na pamięć – czwarte miejsce na świecie na Mundialu w RPA i zwycięstwo w Copa America 2011 – robi wrażenie.
Ale trzeba pamiętać, że piłkarze Oscara Tabareza w tym roku znacznie spuścili z tonu. Urugwaj, który ostatnio przegrywa/remisuje wszystkie mecze w eliminacjach do mistrzostw świata przyjeżdża do Gdańska i gładko ogrywa Polskę, która marzy o wyjeździe do Brazylii.
Na nowo położonej murawie Polacy nie istnieli nie ma się co oszukiwać, naszą największą bolączką nadal pozostaje atak. Nie potrafimy kreować akcji pod bramką przeciwnika – nie licząc kapitalnej bramki Ludovica Obraniaka – wczoraj wypracowaliśmy sobie trzy groźne sytuację pod bramką Fernando Muslery – to mało jak na drużynę, która przed każdą wielką imprezą rangi mistrzowskiej marzy o sukcesie.