[ad] Empty ad slot (#1)!
Kiedy w czerwcu 2010 roku stało się jasne, że Robert Lewandowski przejdzie z Lecha Poznań do Borussii Dortmund chyba nikt nie spodziewał się, że pochodzący z Leszna piłkarz w przeciągu niespełna trzech lat stanie się jednym z najlepszych napastników na świecie, tak często krytykowanym we własnym kraju.
Pierwszy sezon po przeprowadzce do Niemiec Lewandowski poświęcił na naukę języka, poznawanie technicznych założeń trenera i powolne budowanie swojej marki. W kolejnych sezonach był już pierwszoplanową postacią – regularnie zdobywał bramki i asystował swoim kolegom. W ciągu trzech sezonów Lewandowski wraz z kolegami z Dortmundu dwukrotnie zdobył mistrzostwo Niemiec, do tego dołożył Puchar Niemiec, Super Puchar Niemiec i finał Champions League. Niestety wspaniałej dyspozycji z klubu nie przełożył na reprezentację Polski – nie zbawił biało-czerwonych na Euro 2012, nie zrobił tego również podczas eliminacji do Mistrzostw Świata Brazylia 2014.
Skoro nie strzela dla reprezentacji i nie prowadzi jej do sukcesów, to może się nie nadaje? W tym miejscu daje znać o sobie polska mentalność – zamiast wspierać Lewandowskiego zaczyna się robić z niego wroga i stawia mu się coraz bardziej absurdalne zarzuty. Po każdym meczu, w którym Robert Lewandowski zdobędzie bramkę, lub zaliczy asystę natychmiast pojawiają się głosy, że dla niemieckiego klubu chce mu się grać, bo tam zarabia w grube miliony, ale to nie wszystko. Kiedy reprezentację Polski przejął Jerzy Engel rozpoczęło się wielkie odliczanie minut biało-czerwonych bez strzelonego gola.
13 lat później takiego samego odliczania doświadczył Lewandowski, a kolejne minuty na zegarze odliczali kibice wspólnie z dziennikarzami. Ci drudzy po każdym meczu dopytywali co się dzieje, kiedy wreszcie trafił do siatki, naciskali na napastnika i budowali nie potrzebną presję. Co gorsza robili to uznani w Polsce żurnaliści, którzy najwyraźniej zapomnieli, że co innego gra w klubie, a co innego dla reprezentacji.
Z kolegami z Dortmundu Lewandowski trenuje regularnie od ponad 3 lat, w tym czasie udało im się wypracować system gry dzięki, któremu odnoszą sukcesy na niemieckich i europejskich boiskach, sam „Lewy” raz po raz daje o sobie znać kibicom na całym świecie. Najlepszym przykładem na to, że Lewandowski jest wielkim piłkarzem, był zeszłoroczny finał Pucharu Niemiec wygrany przez BVB z Bayernem Monachium 5:2 i kwietniowe starcie w półfinale Champions League z Realem Madryt wygrane przez ówczesnych mistrzów Niemiec 4:1 – w obu tych spotkaniach Polak zdobył łącznie 7 goli.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w reprezentacji, którą selekcjoner ma do dyspozycji przez niespełna miesiąc w ciągu całego roku, dlatego o wiele trudniej jest mu zbudować silną i zgraną drużynę, ale to nie jest wyłącznie problem biało-czerwonych. Dwukrotni mistrzowie świata Argentyńczycy mają w swoim składzie wielu znakomitych piłkarzy takich jak Angel Di Maria, Sergio Aguero, Gonzalo Higuain, którym przewodzi Lionel Messi. Czterokrotny zdobywca Złotej Piłki w klubie radzi sobie wyśmienicie, a mimo to od 7 lat nie potrafi zbawić Argentyny, która przegrywa kolejne wielkie turnieje, a my nadal się łudzimy, że sam Lewandowski powtórzy sukcesy „starych bogów”.
Póki co 25 – letni napastnik ma szansę w rywalizacji z największymi piłkarzami w historii polskiej piłki tylko w klasyfikacjach indywidualnych. Odkąd w czerwcu 2010 roku Lewandowski zamienił Poznań na Dortmund strzelił dla BVB 87 bramek we wszystkich rozgrywkach, co daje mu 3. miejsce na liście najskuteczniejszych polskich napastników występujących w silnych europejskich ligach – przed nim plasują się już tylko Andrzej Szarmach 147 i Włodzimierz Lubański 123 bramki. Obu gentlemanom nastrzelanie tylu bramek zajęło blisko dziesięć lat, Lewandowski jeśli zachowa swoją skuteczność poprawi ich osiągnięcia przed 30.
Od początku obecnego sezonu Lewandowski zdobył dla wicemistrza Niemiec 13. bramek – 3 gole w Champions League, 9 w Bundeslidze i jedno trafienie w Pucharze Niemiec. Polski napastnik zbiera świetne recenzję w zagranicznej prasie, a pod koniec października został nominowany do najcenniejszej piłkarskiej nagrody – Złotej Piłki FIFA. Czas uświadomić sobie, że jeden Lewandowski choćby w styczniu został najlepszym piłkarzem świata i strzelał dziesiątki bramek dla BVB nie zbawi reprezentacji Polski.
Dodaj komentarz